Obraz Pitana

Teraz ma pełną uwagę, ale rozwiązaniami są bandaże ratunkowe.

„Wskazywanie na siebie jest irytujące” – wyjaśnił swoją frustrację Wiersma. Jak sektor mógł zapaść się tak głęboko w otchłań? Musi być elektryczna, musi być zrównoważona, musi być tania, nie może szkodzić polityce, musi przewozić w niezawodny sposób wszystko oprócz dzieci, które wymagają opieki z domu do szkoły lub przedszkola.

sprawa w Hadze

„Głodowa płaca” – przyznał minister. Kierowcy, którzy jako pierwsi są wzywani do rozliczania się z efektów wieloletniej polityki politycznej i którzy schodzą w otchłań. Wynik sektora, który współpracował w ściskaniu się pod szyldem sił rynkowych. Wszystko ładnie ułożone w ustawie o transporcie pasażerskim z 2000 r. (Wp2000), która weszła w życie 1 stycznia 2001 r., mając na celu poprawę jakości i wydajności transportu oraz obniżenie kosztów transportu.

Kierowcy, którzy nie zawsze starają się kontrolować łatwe dzieci, a jednocześnie pilnują drogi. A wszystko to za stawkę godzinową w wysokości dwunastu euro za godzinę. Wynagrodzenie, które jest przedmiotem kontrowersji i od miesięcy nęka związki zawodowe CNV i FNV oraz organizację pracodawców KNV. Do tego stopnia, że ​​wskaźnik NEA zostanie ustalony dwa tygodnie później, bo nie ma jeszcze nowego układu zbiorowego pracy. Są to firmy prywatne, w których rząd ma tylko ograniczoną rolę.

przetarg

Ustawa o transporcie pasażerskim przewidywała inną organizację rynku przewozów taksówkowych, a mianowicie niemal całkowitą liberalizację, w której każdy, kto spełnił kilka minimalnych warunków, mógł wyjechać na drogę jako taksówkarz. Z drugiej strony pojawiły się centra kontroli. Model rozwiązania narzucony urzędnikom przez konektory, które wygrywają przetargi, ponieważ wypełniają lukę między potrzebami podróżnych, wizją i zasobami organizacji publicznych a ofertą przewoźników.

Lees ook  Munckhof wygrywa duży przetarg w Brabancji Środkowej

Przynajmniej taka była teoria, ale to raczej model, w którym nie ma już miejsca na entuzjazm małych lokalnych przedsiębiorców, którzy z pasją sprowadzają uczniów do szkoły i w razie potrzeby mają bezpośredni kontakt z rodzicami, jeśli zdarzy się nieoczekiwana opóźnienie w drodze.

(Tekst jest kontynuowany pod zdjęciem)
Teraz ma pełną uwagę, ale rozwiązaniami są bandaże ratunkowe.

Politycy Haga zgadza się i chce odwrócić decentralizację. Jeśli Izba wezwie do tego ministra, jest on również gotów zastanowić się, czy nie lepiej odwrócić decentralizację transportu studenckiego i sprowadzić go z powrotem do rządu centralnego. Coś, co rząd i Izba Reprezentantów wciąż rzucają zarządowi gminy, aby znaleźć model rozwiązania przez lokalnych polityków. Od 1986 roku gminy są odpowiedzialne za realizację przewozów studenckich.

odpowiedzialny

Niełatwe zadanie, bo każda strona opozycyjna chce pociągnąć odpowiedzialnego radnego do odpowiedzialności za porozumienia wynikające z przetargów. Dziś jest tak źle, że nawet przewoźnicy obarczają lokalnych polityków odpowiedzialnością za własną nieudolność. W ten sposób wyciąga się wszelkie środki z ukrycia, a ludzie ignorują nawet fakt, że w wielu przypadkach kierowcy nie chcą już nawet pracować dla przewoźników. Takie zjawisko nazywa się obecnie niedoborem personelu, ale dobry układ zbiorowy pracy również przyniesie korzyści exodusowi w sektorze!

Ale na razie widzimy głównie rozwiązania awaryjne. Są środkami paliatywnymi i to jest przygnębiające. Poseł Paul van Meenen chce zobowiązać gminy do płacenia za taksówkę, jeśli nie ma możliwości zorganizowania transportu w inny sposób. To przede wszystkim rozwiązanie, które złagodzi smutek dzieci i rodziców. Pytanie tylko, skąd bierzesz tę taksówkę? Z drugiej strony gminy dwukrotnie obciążają podatnika za ten sam transport. Również skomplikowane sytuacje dla rodziców, bo kto dzwoni po taksówkę, która jest jeszcze dostępna i co robi reszta rodziców?

Lees ook  Firma transportowa De Lijn wybiera nagrodę BYD, która przewyższa jakość

uwaga

Sektor taksówek i transportu opieki zdrowotnej od lat odnotowuje narastające problemy. Wiele przetargów przeradza się w dramat, zwrot polityczny, spektakl medialny, kosztowne śledztwo i kolejne smutne wnioski, w których w większości przypadków wszyscy są odpowiedzialni na uboczu. Nie polityka, wizja przewoźnika czy system przetargowy, o który zadaje się pytania. Aby zwrócić uwagę na ten problem, Elijah Delsink, przewodniczący branżowej organizacji Uczniowie Zainteresowanie Szkolnictwem Specjalnym (LBVSO), przed debatą komisyjną złożył ministrowi petycję ze 100.000 XNUMX podpisów.

Teraz ma pełną uwagę, ale rozwiązaniami są bandaże ratunkowe. I to jest smutek uczniów, rodziców i kierowców. Trzeba coś zrobić, aby rozwiązać problemy z dowozem uczniów do szkół specjalnych, ale w perspektywie krótkoterminowej jesteśmy uzależnieni od środków nadzwyczajnych. Jak trudno jest przenieść kogoś z punktu A do punktu B?

Powiązane artykuły:
Pakiet kalendarza
Przyjazne dla wydruku, PDF i e-mail